Strona:Anafielas T. 3.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
48

Powiedz, kukułko, zwiastunko dobrego,
Czemu mi Pana nie widać mojego??

Czemu łodź jego jeziora nie porze?
Nie słychać rogu, którym żonę wita?
Tyle już razy zagasały zorze,
A wzrok Biruty, próżno się oń pyta;
I ranki wschodzą, i noce zapadną,
Dokoła z wieścią nie spotkać się żadną.

Czego tak długo bawi się na Żmudzi?
Wszak pobiegł tylko na Krzyżackie włości
Na siwym koniu, z małą garścią ludzi,
Z żagwią i mieczem do Krzyżaków w gości;
Wszak nasze wojny, jak burzy nachody,
Nazajutrz po nich, jednym śladem szkody.

I czas powrócić, dość Komturów gonić.
Dwadzieścia ranków, jak już niéma wieści.
Biruta ciche łzy poczęła ronić,
A sercem przestrach owładnął niewieści.
Czy Kiejstut o swéj zapomniał rodzinie,
I gdzieś z obcemi czas mu miléj płynie?

Ona wygląda sama; przy jéj boku
Niéma Danuty — Danuta daleko!
Xiążę Mazowsza uwiozł ją od roku;
Pod obcym dachem, pod cudzą opieką;
Młode się dziewczę w Laszy kraj dostało,
A matce po niéj łzy puścizną całą.