Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie ołgujecie mnie? Nie zdaje się wam, że jesteście przed sądem?
Fumée. Mówię do was, jak przyjaciel i powiadam wam najszczerszą prawdę.
Leonard. Sprowadzę przeto tego sławnego lekarza. I to bez chwili zwłoki.
Fumée. Jak wasza wola. Ale zanim go sprowadzicie, zastanówcie się, jak należy nad tem, co chcecie uczynić. Bowiem, wszystko wziąwszy pod uwagę, jeśli żona niemowa ma swoje niedogodności, ma również i swoje zalety. Dobranoc, szanowny panie sędzio, a dawny mój kolego. Uważajcie mnie za swego szczerego przyjaciela i przeczytajcie mój memorjał, proszę was o to. Jeśli sprawiedliwość wasza przechyli się na korzyść nieletniej sieroty, ograbionej przez chciwego opiekuna, nie będziecie tego żałować.
Leonard. Powracajcie rychło, mistrzu Adamie, przygotuję tymczasem mój wyrok. (Mistrz Adam wychodzi).

SCENA DRUGA.
LEONARD, potem GILLES, potem KATARZYNA.

Leonard (wołając). Gilles! Gilles!... Nie słyszy ten hultaj; pewnie już w kuchni, swoim zwyczajem krząta się koło rondla i służącej. To żarłok i rozpustnik. Gilles!... Gilles!... nicponiu... gałganie!
Gilles. Do usług, panie sędzio.
Leonard. Mój kochanku, lećno mi zaraz do tego