siedemnastu osobników... (rachuje): sześć.. dwadzieścia cztery... trzydzieści dwa... czterdzieści cztery... czterdzieści siedm a dziewięć, pięćdziesiąt sześć a jedenaście sześćdziesiąt siedm, a dziesięć, siedmdziesiąt siedm a ośm, ośmdziesiąt pięć, a dwadzieścia, sto pięć. Sto pięć lat galerów! Czyż to nie musi budzić wysokiego mniemania o potędze sędziego i czyż mogę nie doznawać uczucia pewnej dumy? (Katarzyna, która przestała prząść, opiera się o stół i patrzy na męża z uśmiechem. Następnie siada na stole pokrytym plikami aktów. Leonard, udając, iż chce wyciągnąć z pod niej papiery); Kochanko, zasłaniasz wielkich zbrodniarzy przed moją sprawiedliwością. Łotrów, morderców. Nie będę ich ścigał; miejsce schronienia jest święte. (Słychać kominiarza, który krzyczy na ulicy): Czyśćcie swoje kominy, młode damulki od góry do dołu! — (Leonard i Katarzyna całują się przez stół, poczem Katarzyna widząc wchodzących, umyka z pokoju wewnętrznemi schodami).
SCENA TRZECIA.
LEONARD GILLES, MISTRZ SZYMON COLLINE, JAN MAUGIER, potem SERAFIN DULAURIER, potem ALIZON.
Gilles. Panie sędzio oto, ów wielki doktor, którego pan kazał zawezwać.
Mistrz Szymon. Tak, ja jestem mistrz Szymon Colline we własnej osobie... A oto, Jan Maugier, chirurg. Zażądałeś pan naszej pomocy.
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.