cznicie małą operacyjkę, która sprawi, iż żona moja zacznie mówić.
Mistrz Szymon. To znaczy właściwie, że ja zalecę operację. Ja przepisuję, mistrz Jan Maugier uskutecznia... Czy macie ze sobą instrumenta, mistrzu Janie?
Mistrz Jan. Tak jest, mistrzu. (Pokazuje piłę długą na trzy stopy z zębami szerokimi na dwa cale, noże, kleszcze, nożyczki, rożen, olbrzymi świder itd. — Wchodzi Alizon, niosąc wino).
Leonard. Mam nadzieję, panowie, iż nie będziecie się tem wszystkiem posługiwać.
Mistrz Szymon. Nie powinno się nigdy zjawiać nieprzygotowanym przy łóżku chorego.
Leonard. Pijcie, panowie, jeśli łaska.
Mistrz Szymon. To winko jest sobie wcale niezłe.
Leonard. Jest pan nader łaskaw; to z mojej winnicy.
Mistrz Szymon. Przyśle mi go pan małą baryłkę.
Leonard (do Gillesa, który sobie nalał pełną szklankę). Nie kazałem ci pić, hultaju!
Mistrz Jan (wyglądając oknem). Oto, mistrz Serafin Dulaurier, aptekarz!
(Wchodzi mistrz Serafin).
Mistrz Szymon. A oto, jego muł!... Nie, doprawdy, to mistrz Serafin we własnej osobie. Zawsze się można pomylić. Pijcie, mistrzu Serafinie, niczego sobie.
Mistrz Serafin. Wasze zdrowie, zacni mistrzowie!
Mistrz Szymon (do Alizon). Dolejno, kochanecz-
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.