Fumée. Nie! wy nie okazujecie tyle radości, ileby należało. Jest coś, czego nie chcecie powiedzieć, a co was gryzie.
Leonard. Skądże wam to się przywidziało?
Fumée. Z waszej twarzy... Co was jeszcze trapi? Czy wasza pani nie mówi dość dobrze?
Leonard. Mówi dobrze i dużo. Przyznam się wam, mistrzu Adamie, iż obfitość jej wymowy niepokoiłaby mnie, gdyby miała się utrzymać na tym stopniu, jaki osiągnęła z samego początku.
Fumée. Miałem przeczucie czegoś podobnego, szanowny panie sędzio. Ale nie trzeba tak zaraz rozpaczać. Być może, iż ten wypływ uspokoi się zczasem. To pierwszy wybuch źródła, które niespodzianie zostało otwarte... Moje uszanowanie, panie sędzio. Moja pupilka zowie się Ermelina de la Garandiére. Nie zapominajcie jej imienia; bądźcie względni dla jej sprawy, a nie spotkacie się z niewdzięcznością. Powrócę dziś wieczorem.
Leonard. Żegnam was, mistrzu Adamie; natychmiast przystąpię do rozpatrzenia waszej sprawy.
SCENA DRUGA.
LEONARD, potem KATARZYNA.
Leonard (czytając). „Memorjał w sprawie panny Ermeliny-Jacenty-Marty de la Garandiére“.
Katarzyna (która weszła i usiadła przy swoim kołowrotku tuż koło stołu. Mówi z nadzwyczajną płynnością). Co ty tam robisz, mój drogi? Zdajesz się być zajęty. Wogóle ty dużo pracujesz. Czy nie
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.