Leonard. Prawdęż powiadacie?
Mistrz Szymon. Obraziłbyś nas, panie, swojem powątpiewaniem.
Leonard. W takim razie jestem człowiekiem zgubionym. Nie pozostaje mi nic, jak tylko rzucić się do Sekwany, z kamieniem u szyi. Nie mogę żyć w takim hałasie. Jeśli nie chcecie, abym się natychmiast utopił, musicie, panowie doktorzy, znaleźć mi jakieś lekarstwo.
Mistrz Szymon. Już wam mówiłem, że dla waszej żony niema żadnego. Ale dla panaby się znalazło, gdybyś się pan na nie zgodził.
Leonard. Wracacie mi odrobinę nadziei. Błagam was, tłómaczcie się jasno.
Mistrz Szymon. Na paplanie żony waszej istnieje jedno jedyne lekarstwo: głuchota męża.
Leonard. Co chcecie przez to powiedzieć?
Mistrz Szymon. To, co mówię.
Fumée. Nie pojmujecie? Ależ to najpiękniejszy pomysł na świecie. Nie mogąc uczynić waszej żony niemową, ten wielki lekarz ofiaruje się uczynić was głuchym.
Leonard. Głuchym, — tak na dobre?
Mistrz Szymon. Oczywiście. Wyleczę pana szybko i radykalnie z niepowściągliwości słownej pańskiej małżonki zapomocą kophozy.
Leonard. Zapomocą kophozy? Cóż to jest ta kophoza?
Mistrz Szymon. To, co pospolicie nazywa się
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.