z jego sekretarzem Gillem Boiscourtier, do usług pańskich.
Fumée. Dobrze więc, mój chłopcze; chciej zatem powiedzieć panu, że jego dawny kolega, pan Adam Fumée, adwokat, pragnie z nim pomówić w pewnym interesie.
(Słychać z zewnątrz głos wywołujący śpiewnie: Ziele dla ptaszków).
Gilles. Właśnie mój pan idzie.
(Leonard Botal schodzi wewnętrznymi schodami, Gilles cofa się do kuchni).
Fumée. Witajże mi, panie Leonardzie; cieszę się, iż cię znowu widzę.
Leonard. Dzieńdobry, mistrzu Adamie, jakże się miewasz od owego dłuższego czasu, odkąd nie miałem szczęścia cię oglądać?
Fumée. Doskonale! I pan również, jak mam nadzieję, panie sędzio.
Leonard. Cóż za szczęśliwy traf sprowadza cię tutaj, mistrzu Adamie?
Fumée. Przybywam umyślnie z Chartres, aby Wam przedłożyć memorjał w sprawie pewnej młodej sieroty, która...
Leonard. Czy pamiętasz, mistrzu Adamie, owe czasy, kiedy to wertowaliśmy razem prawo na uniwersytecie w Orléans?
Fumée. Jakżeby?!... Kiedyśmy to grywali na flecie, wyprawiali kolacje z damulkami i tańczyli od rana do wieczora... Przybywam, szanowny sędzio, a drogi mój kolego, aby Wam wręczyć memorjał
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.