w sprawie młodej sieroty, która to sprawa przypadnie Wam niebawem do rozsądzenia.
Leonard. A czy sprawa jest dobra?
Fumée. To młoda sierota...
Leonard. To słyszałem. Ale czy sprawa jest dobra?
Fumée. To młoda sierota, ograbiona przez swego opiekuna, który jej zostawił tylko parę oczu, aby łzy mogła wylewać. Jeżeli wygra proces, stanie się znowu bogatą i wówczas okaże bardzo wymownie swą wdzięczność.
Leonard (biorąc memorjał, który mu podaje mistrz Adam). Rozpatrzymy jej sprawę.
Fumée. Dziękuję Wam, szanowny sędzio i drogi dawny towarzyszu.
Leonard. Rozpatrzymy ją z całą bezstronnością.
Fumée. Tego nawet nie potrzeba powiadać... Ale mówcież mi o sobie. Czy wszystko idzie po waszej myśli? Zdajecie mi się czegoś frasować. A przecież posiadacie urzędzik wcale nie najgorszy.
Leonard. Zapłaciłem zań dobrą cenę i nie oszukałem się; to prawda.
Fumée. Może wam się przykrzy samotne życie. Czy nie zamyślacie się żenić?
Leonard. Jakże, mistrzu Adamie, toż wy nie wiecie, iż dopiero co właśnie, jak się ożeniłem? Zaślubiłem w zeszłym miesiącu młodą panienkę z prowincji, z dobrego domu i wcale nie szpetną, Katarzynę Momichel. Na nieszczęście jest niemową. To mnie bardzo martwi.
Strona:Anatol France - Komedja o człowieku który zaślubił niemowę.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.