Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/11

Ta strona została przepisana.

karty, mieszczące sny o nieśmiertelności pożera i rozkłada słońce i deszcz. Są to przedmioty budzące w człowieku kultury refleksje, co wiodą do poznania nicości wszelakiej pisaniny i przypominają owe trupie czaszki, które Bossuet posyłał samotnikowi-trapiście, by mu sprawić rozrywkę. Przyznaję w zupełności, że sam włócząc się pomiędzy Pont-Royal, a Pont-Neuf odczuwałem nieraz ową nicość doskonale. Skłaniam się tedy do przypuszczenia, że uczeń księdza Hieronima Coignarda nie wziął się do opublikowania swej pracy, z powodu iż wykształcony przez tak znakomitego mistrza miał zdrowy sąd o sławie literackiej i cenił ją wedle wartości istotnej, to znaczy nie miał jej za nic. Wiedział, że jest chwiejna, krucha, że podlega błędom rozlicznym i zależy od okoliczności marnych i nic nie znaczących naprawdę. Widząc, iż współcześni mu ludzie są ograniczeni, zawistni i płytcy, nie żywił zgoła nadziei, by potomność stała się nagle mądra, sprawiedliwa i głęboka. Mniemał conajwyżej, że pokolenia przyszłe, dalekie sporom chwili bieżącej, w braku sprawiedliwości obdarzą nas przynajmniej zupełną obojętnością. Mamy niemal zupełną pewność, że połączy nas ona wszystkich, wielkich i małych, w cichem zapomnieniu i ziści spokojną równość milczenia. Ale gdyby nawet