teraz... tego nie twierdzę wcale! Wszakże wspominałem już kilkakrotnie, w poprzednich rozmowach, że nie wierzę by los narodu mógł zależyć od księcia i jego ministrów. Nie wolno przypisywać ustawom takiej mocy, by uważać je za przyczyny pomyślności, czy upadku społeczeństwa. Mimoto jednak straszna to rzecz gdy ustaw jest zadużo, a bardzo się boję, by parlament demokratyczny nie nadużył swej władzy prawodawczej.
Straszy mnie ów mały grzeszek, Colina pastuszka, który sposobiąc się do przyszłych edyktów mówił do kolegi Jasia: — Ach, gdybym został królem... — Gdy taki Collin i kolega jego i dużo innych pastuchów staną się razem jednym królem, wydadzą napewne w ciągu roku więcej okrutnych edyktów, niż cesarz Justynjan w ciągu całego morderczego panowania swego! To jest dalszy powód obawy mej odnośnie do władzy pastuchów.
Zważmy jednak z drugiej strony, że rządy królów i cesarzy były przeważnie tak, złe, iż niema się co spodziewać pogorszenia, a Jaś i koledzy jego nie narobią chyba więcej głupstw, ani łajdactw od władców w koronach zwykłych, podwójnych i potrójnych, jacy od czasów potopu (który uporządkował kwestję następstwa tronu) zalewali i zalewają świat krwią i zasypują gruzami. Powiem nawet, że popędliwość tej pastuszej duszy będzie
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/111
Ta strona została przepisana.