Raz jest to, jak powiada, terytorjum wynajęte przez przekupniów, drugi raz znowu staję za blisko pana Leborque, nożownika dekretowego. Innym razem ustępować muszę karecie biskupa, lub jakiegoś księcia. Trzeba coprędzej zwijać manatki i kamień brać na plecy, a dobrze jeszcze jeśli korzystając z zamieszania lokaje i służące nie ściągną mi bez zapłaty paczki nożyczek, lub kilku pięknych rzezaków, wyrabianych w Châtellerault. Dość mam tej tyranji, dość mam znoszenia niesprawiedliwości ze strony ludzi wymierzających sprawiedliwość! Czuję ogromną ochotę zbuntować się!
— Z oznak tych wnoszę, że jesteś pan szlifierzem wielkodusznym! — powiedział mój drogi mistrz.
— Nie jestem zgoła wielkoduszny, księże dobrodzieju! — zaoponował kulas — Przeciwnie, jestem mściwy i namiętność ta skłoniła mnie do sprzedania w sekrecie piosenki, skierowanej przeciw królowi, jego kochankom i ministrom. Mam ich sporo we worku z osełkami, wiszącym na ścianie budy. Nie zdradźcież mnie panowie. Jedna z nich, o dwunastu dudkach jest poprostu wspaniała!
— Nie zdradzę cię kochany majstrze! — zaręczył mój ojciec. — Dla mnie dobra piosenka tyleż warta co szklanka wina, a może więcej jeszcze.
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/118
Ta strona została przepisana.