Nie wiem doprawdy, żali ks. Coignard „grzeszył zuchwale w nadziei nieprzebranego miłosierdzia bożego“, nie ulega jednak wątpliwości, że łaskę traktował w rozmiarach bardzo szerokich i zgodnych z naturą, a świat w oczach jego nietyle przywodził na pamięć pustać Tebaidy, co roskoszne ogrody Epikura. Przechadzał się też po nim z ową, pełną zaufania naiwnością, będącą zasadniczym rysem jego charakteru i podwaliną nauki.
Żaden umysł nie jednoczył w sobie, zaprawdę, takiego zuchwalstwa i umiłowania pokoju, oraz tak nie słodził pogardzy nektarem dobroci. Etyka jego to synteza śmiałości filozofów kynejskich i pokornej czystości pierwszych mnichów św. Franciszka w Porcjonkuli. Pogardzał ludźmi z nieopisaną czułością, starając się pouczyć ich, że jedyną wielką rzeczą jaką posiadają, jest to zdolność cierpienia bez granic, a zarazem jedyna rzecz rozsądna i piękna na jaką się zdobyć mogą, to litość. Uczył braci swych, zdolnych jeno pożądać
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/22
Ta strona została przepisana.