nował jasnowidzącej duszy jego majestat prawa i wyrażał ciągle żal, iż nieszczęśliwi uginają się pod takiem brzemieniem zobowiązań, których zasady i znaczenia najczęściej zgoła odnaleść nie sposób. Wszystkie zasady wydawały mu się jednakowo wątpliwe i chwiejne. Doszedł do tego, że twierdził, jakoby obywatele dlatego jeno skazywali na infamję tak wielką liczbę podobnych sobie, iż w ten sposób, na mocy kontrastu, sycą się tem lepiej czcią własną i szacunkiem. Ten pogląd sprawił, iż wolał towarzystwo złe od dobrego, idąc śladami Tego, który przestawał z „publikanami i wszetecznymi“. W takiem to środowisku zachowywał czystość serca, dar sympatji i skarby miłosierdzia. Nie będę tu mówił o czynach jego opowiedzianych w dziele p. t. „Gospoda pod Królową Gęsią Nóżką“. Nie chcę nawet zaciekać się, żali, jak to powiadano o pani de Mouchy, więcej był wart, niźli życie jego. Czyny nasze nie są to nasze dzieła, zależą bowiem więcej od okoliczności, niż nas samych. Różne ręce kierują nami, nie warciśmy często samych siebie, a jedyna rzecz, jaką posiadamy naprawdę, to myśl nieuchwytna, ona bowiem stanowi jądro naszej istoty. Stąd też płynie owa pycha opinji publicznej.
W każdym razie stwierdzam z przyjemnością, że wszyscy bez wyjątku ludzie kultury uznali
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/24
Ta strona została przepisana.