Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/43

Ta strona została przepisana.

jednak poprzestać na oddaniu hołdu sobie samemu tylko za owo piękne rozumowanie, jakie przypisujesz wielkim politykom czasów dawnych i obecnych. Nie posiadali oni zalet umysłu, jakiemi ich wyposażasz i ci słynni ludzie, którym się zdawało że wiodą świat, byli w gruncie rzeczy jeno igraszką losu i okoliczności. Nie przerastali wcale poziomu głupstwa człowieczego i byli koniec końcem jeno osławionymi nikczemnikami.
Słuchając z oznakami zniecierpliwienia tego wywodu p. Roman chwycił w ręce stary atlas i zaczął nim tłuc po stole hałaśliwie, po chwili zaś łoskot ten zmieszał się z szmerem jego głosu:
— Cóż za zaślepienie! — zawołał — Jakto, czyż może ksiądz zapoznawać doniosłość czynów wielkich ludzi, ministrów, czy obywateli? Więc tak dalece nie znasz ksiądz historji, że nie wiesz, iż taki Cezar, Richelieu, czy Kromwel ugniatał ludy cale niby garncarz glinę? Czyż nie dostrzega ksiądz, że państwo idzie, niby zegarek w ręku zegarmistrza?
— Nie widzę tego! — odrzekł szczerze mistrz mój — Od lat pięćdziesięciu, to jest jak długo żyję, widziałem w tym kraju kilka zmian rządów, a nie spostrzegłem, by się zmieniły czyjeś warunki bytu, o ile nie wezmę w rachubę pewnego, nieznacznego postępu, który nie zawisł zgoła od