sprawie głównie fakt, że nie są w nią wmieszani janseniści. Janseniści, jak pani wiadomo, są to wrogowie korony i świętej religji naszej. Daj nam pani sposobność skompromitowania jednego bodaj z nich, a my ocenimy jak należy tę przysługę uczynioną państwu, puścimy wolno męża i zdejmiemy areszt z jego majątku.
Gdy pani de la Morangére skończyła to zeznanie nieodpowiednio, zgoła złożone publicznie, pan prezydent parlamentu zmuszonym się uczuł wezwać do wielkiej sali rozpraw IMC. pana Lescota, który zrazu próbował przeczyć. Ale pani de la Morangére miała przecudne, głębokie oczy, których spojrzeniu nie mógł się długo oprzeć biedny sekretarz. Zmieszał się tedy i przegrał sprawę. Był to wysoki, brzydki, rudy człeczysko, podobny do Judasza z Karjotu.
Szczegół ten dostał się do pism i stał się tematem rozmów Paryża. Mówiono o nim po salonach, na spacerach, u fryzjerów i po kjoskach z lemonjadą. Pani de la Morangére budziła sympatję wszystkich, zaś IMC. Lescot wstręt ogółu.
Zaciekawienie było jeszcze silne, gdy pewnego dnia udałem się wraz z mym drogim mistrzem, księdzem Hieronimem Coignardem do pana Blaizota, jak już wiadomo wszystkim księgarza „Pod Obrazem św. Katarzyny“ przy ulicy św. Jakóba.
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/74
Ta strona została przepisana.