Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/75

Ta strona została przepisana.

Spotkaliśmy w sklepie sekretarza osobistego jednego z ministrów, pana Gentila, zatopionego w książce nadesłanej świeżo z Holandji, oraz słynnego pana Roman, autora wielu bardzo cenionych prac o „racji stanu. Stary Blaizot, skulony za ladą czytał gazetę.
Ks. Hieronim Coignard przysunął się do niego blisko, chcąc poprzez ramię zachwycić kilka bodaj nowinek, na które był bardzo lasy. Ten mędrzec, ten człowiek obdarzony genjuszem, nie wziął w udziele najdrobniejszej nawet cząstki dóbr tej ziemi, toteż wypiwszy szklaneczkę wina pod „Małym Bachusem“, nie miał już grosza na kupno gazety. Odczytawszy z poza pleców pana Blaizot zeznanie pani de la Morangére, oświadczył, że się stało dobrze i że zadowolony jest z tego, iż wieża krzywd wiekowych zaczyna walić się pod lekkiem dotknięciem kobiecej dłoni, czego zresztą mnóstwo przykładów znaleść można w Pismie Świętem.
— Ta dama, — dodał — mimo że sprzymierzona jest z publikanami, których nie znoszę, przypomina owe silne kobiety, wysławiane w Księdze Królów. Pociąga dziwną mieszaniną uczciwości i sprytu, toteż z żywą sympatią witam jej zwycięstwo.