— Pan Roman przerwał mu:
— Ostrożnie księże drogi, — powiedział wznosząc rękę, — ostrożnie! Zwracam uwagę, że traktujesz sprawę z punktu czysto indywidualnego i osobniczego, nie biorąc zgoła w rachubę, co koniecznie uczynić należy, interesów państwa, związanych nierozłącznie z owem fatalnem zeznaniem. We wszystkiem dopatrywać się musimy racji stanu, a jasnem jest że ta naczelna racja domagała się, by pani de la Morangére nie zeznawała wcale, albo by słowa jej nie znalazły wiary.
Pan Gentil podniósł nos z nad książki.
— Przesadzono w sposób absurdalny doniosłość całego tego zeznania! — oświadczył stanowczo.
— O, panie sekretarzu, — odparł pan Roman żywo — nie damy chyba wmówić w siebie, że wydarzenie, które pana wyrzuciło z siodła, nie posiada żadnego znaczenia. Obaliliście się obaj zacny panie, zarówno pan jak i pański szef, to nie ulega kwestji i żal mi bardzo. Ale więcej niż upadek ministra, którego dotknął cios, żałuję że nie był on w możności uprzedzić tego ciosu i udaremnić go.
Pan Gentil dał do zrozumienia lekkiem mrugnięciem powiek, że w tym punkcie najzupełniej zgadza się z mówcą.
Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/76
Ta strona została przepisana.