Strona:Anatol France - Poglądy ks. Hieonima Coignarda.djvu/83

Ta strona została przepisana.

i nabrałabym doń obrzydzenia! Czy to także grzech księże dobrodzieju?
Drogi mistrz mój uśmiechał się i pociągnąwszy haust wina odpowiadał z dobrocią:
— Zacna gosposiu, nie roztrząsając narazie czy pani grzeszy, czy nie powiem jeno, że niemasz w pani śladu zła i że wierzę w zbawienie duszy pani dużo silniej, niż w takiż los dusz kilkunastu znanych mi osobiście biskupów i kardynałów, którzy napisali niezrównane traktaty o prawie kanonicznem.
Burek obwąchiwał swą chudą osypkę i połykał ją dławiąc się każdym łykiem, a ojciec udawał się z księdzem Coignardem na krótkie posiedzenie pod „Małego Bachusa“.
W ten sposób spędzaliśmy przykładnie Ostatni wielkopostny tydzień w gospodzie „pod Królową Gęsią Nóżką“. Ale za to, skoro tylko dzwony kościoła św. Benedykta Beturneńskiego ogłosiły w poranek Wielkiej Nocy radosną wieść Zmartwychwstania Pańskiego, ojciec mój nawdziewał na rożny całymi tuzinami kurczęta, kaczki i gołębie, a Burek przysiadłszy u komina, na którym buzował wielki ogień wciągał w nozdrza ponętny zapach rumieniącego się sadła i poruszał ogonem raźno, a jednocześnie z powagą i zadumą głęboką.