Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

...Okrywszy pukle złotych włosów czarnym kapturkiem, bogato naszywanym perłami, hrabina Srebrnych Wybrzeży...“
Zanim jednak opowiem wam, co się stało dalej, proszę na wszystko, żeby osoby rozsądne i poważne nie brały nawet do ręki tej książki. Bo nie dla nich napisałem moją „Zazulkę“. Stanowczo baśń ta nie nadaje się na lekturę dla istot trzeźwych, gardzących drobnostkami życia i pragnących nieustannie się kształcić. Pisałem ją dla ludzi, których umysł jest jeszcze tak młodzieńczy, że lubią pośmiać się i poswawolić niekiedy. Bo tylko osoby, którym wystarczają puste i niewinne rozrywki, przeczytają „Zazulkę“ od początku do końca. Do nich też zwracam się z prośbą, żeby, jeżeli mają dzieci, zapoznali je z moją baśnią. Szczerem mem pragnieniem było, by książka ta podobała się chłopcom i dziewczynom, ale, prawdę mówiąc, nie wiele mam na to nadziei. Zapewne uznają ją za nazbyt niedorzeczną i „Zazulka“ pozostanie bajką dla dzieci dawnych czasów. Któregoś dnia przeglądałem podręczną biblioteczkę mojej dziewięcioletniej sąsiadeczki. Znalazłem dużo książek o mikroskopach i zoofitach a także kilka powieści naukowych. Na chybił trafił otworzyłem jedną z nich i wzrok mój padł na następujące zdanie: „Mątwa, czyli sepia officinalis, jest mięczakiem głowonogim, posiadającym workowatą jamę skrzelową, któreto skrzela pochłaniają z powietrza tlen rozpuszczony w wodzie, a wydzielają, niepotrzebny dwutlenek węgla“... Moja milutka sąsiadeczka, rozczytuje się w tej powieści z ogromnem upodobaniem. Otóż błagam ją na wszystko, żeby nigdy nie czytała „Zazulki“, bo czuję, że zginąłbym ze wstydu, gdybym ujrzał swoją powieść w rękach tak uczonej osoby.