Jantarek wychowywał się zatem w zamku Żyznych Pól i choć widział, że Zazulka nie jest jego siostrą, nazywał ją pieszczotliwie — siostrzyczką.
Uczono go wszystkiego, co należało do wychowania młodego rycerza. Miał więc mistrzów jazdy konnej, robienia bronią, tańca, sokolnictwa, myśliwstwa, pływania, gry w piłkę, gimnastyki i wielu innych nauk, miał nawet mistrza nauk wyzwolonych, który go uczył pisania. Był to stary kleryk, z pozoru cichy i pokorny, ale niezmiernie pyszny w rzeczywistości; onto uczył Jantarka pisać różnymi pismami, które uchodziły za tem piękniejsze, im trudniejsze były do odczytania. Jantarek mało korzystał z nauk, udzielanych mu przez kleryka i nie lubił go, tak samo jak i uczonego bakałarza, który go uczył gramatyki, bo nie mogło mu się pomieścić w głowie, żeby trzeba było uczyć się języka, którym się mówi od urodzenia, bo jest naszą ojczystą mową.
Toteż najchętniej przestawał z poczciwym Szczerogębą, bo stary koniuszy natłukł się niemało po świecie, znał obyczaje ludzi i zwierząt i układał piękne piosenki, których śpiewać nie umiał. Ze wszystkich mistrzów Jantarka jeden tylko Szczerogęba nauczył go naprawdę wielu