szoną na występie skalnym, i natychmiast z głębi pieczary wyskoczyło coś na kształt piłki i w pląsach i podrygach poczęło toczyć się ku królowi. Był to także karlik, którego rysy owiane były wyrazem, jaki mistrze sztuki malarskiej nadają wizerunkowi dzielnego Beligera; fartuch jego świadczył jednak, że rzemiosłem jego jest szewctwo, a nie sztuka wojenna. Był to w istocie nadworny majster szewcki króla Mikrusa.
— Dratwo — zwrócił się do niego król — wyszukaj w składach naszych najdelikatniejszej skórki, weź nici złotych i srebrnych, każ strażnikowi mego skarbca wyliczyć ci tysiąc najprzedniejszych pereł i uszyj z tej skórki, ze złotogłowiu i pereł parę trzewiczków dla księżniczki Zazulki.
Dratwa padł plackiem do nóg Zazulki i wziął dokładną ich miarę. I znowu rzekła Zazulka.
— Maleńki królu Mikrusie, każ mi zrobić zaraz te śliczne trzewiczki, bo skoro tylko je mieć będę, pobiegnę zaraz do matki mej do zamku Żyznych Pól.
— Zazulko — odpowiedział król Krasnoludków, — nie na to otrzymasz trzewiczki perłowe, by powrócić w nich do zamku Żyznych Pól, jeno by przechadzać się w nich po galeryach i komnatach naszych gór. Pozostaniesz bowiem z nami, Zazulko i posiądziesz wiedzę tajemną, której nie przeczuwają nawet mieszkańcy ziemi. Krasnoludki są o wiele mędrsze od ludzi i dla dobra twego sprowadziły cię do mego państwa.
— Ach, przywiodły mnie tu dla zła, nie dla dobra — żywo zaprzeczyła Zazulka. — Maleńki królu Mikrusie, daj mi proste drewniane sandały, podobne tym, które noszą chłopi, ale puść mnie do zamku Żyznych Pól.
Ale król Mikrus potrząsł głową, na znak, że to jest niemożliwe. Zazulka złożyła obie rączki i prosiła pieszczotliwie:
— Puść mnie do mamy, maleńki królu Mikrusie,
Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.