ZAZULCE PRZEZ KARLIKÓW.
Królestwo Krasnoludków rozciągało się na znacznej przestrzeni podziemi górskich. Pomimo że światło dzienne przenikało do wnętrza tylko tu i ówdzie przez szczeliny w skałach, pałace, ulice i sale zabaw nie były pogrążone w ciemności. Zaledwie w kilku komnatach i piwnicach panował nieprzenikniony mrok. Ale mieszkań Krasnoludków nie oświetlały ani pochodnie, ani lampy, tylko meteory i gwiazdy, palące się łagodnem, fantastycznem światłem. W wnętrzu gór wznosiły się niebotyczne lodowce, wyciosane w łomach skalnych, pałace kute z granitu, przez których wieżyce rzeźbione jak nejdelikatniejsze koronki, przezierało czerwone światło malutkich ciał niebieskich, bledsze od światła księżyca.
W państwie tem kryły się twierdze, przygniatające swoim ogromem amfiteatry, których granitowe stopnie obejmowały przestrzeń tak rozległą, że oko ludzkie końca ich dojrzeć nie mogło, obszerne studnie o pięknie rzeźbionych cembrowinach, tak głębokie, że można było schodzić w nie życie całe i nigdy nie dotrzeć do dna. Wszystkie te budowle zdawały się zupełnie niezastosowane do drobnego wzrostu Krasnoludków, ale były wyrazem ich geniuszu, pełnego fantazyi i dziwactw.