I znowu Zazulka potrząsnęła głową:
— Maleńki królu Mikrusie — rzekła — perły te podobają mi się bardzo, bo przypominają mi oczy Jantarka ze Srebrnych Wybrzeży. Ale choć są tak piękne, oczy Jantarka były stokroć piękniejsze od nich.
Usłyszawszy to, król Milkrus odwrócił głowę. Ale po chwili otworzył jeszcze jeden kufer i wyjął zeń kawałek kryształu, w którego głębi kropla wody, uwięziona od początku świata, drżała przy każdem potrząśnięciu. Pokazał jej także odłamany bursztyn, w którym owady barwniejsze od najdroższych kamieni, zachowały się przez miljardy lat. Każda nóżka, każdy wąsik, każda żyłka ich skrzydełek, rysowały się tak dokładnie, że zdawało się, że mogłyby ulecić w powietrzu, gdyby moc czyjaś roztopiła nakształt bryłki lodu ich wonne więzienie.
— Oto są największe cuda przyrody, Zazulko i tobie je składam w ofierze — rzekł król Mikrus.
A Zazulka odpowiedziała:
— Zatrzymaj dla siebie ten kryształ i ten odłam bursztynu maleńki królu Milkrusie, bo nie umiałabym wyzwolić z więzienia ani tej kropli wody, ani tych ślicznych owadków.
Król Mikrus patrzył na nią przez chwilę, poczem rzekł:
— Zazulko, największe skarby świata mogą należeć do ciebie. Bo choć ty zawładniesz nimi, one nie zawładną tobą. Skąpiec jest niewolnikiem swego złota. Ci jednak, którzy gardzą bogactwem, mogą być bogaczami bez obawy żadnej. Bo dusza ich będzie zawsze większą od ich majętności.
I skinąwszy na skarbnika, podał Zazulce na poduszce złotą koronę.
— Przyjmij dar ten w dowód czci, jaką mamy dla ciebie, Zazulko — rzekł. Od dziś księżniczko Żyznych Pól, będziesz królową Podziemnego państwa Krasnoludków.
Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.