Krasnoludki święciły po swojemu ukoronowanie Zazulki. W olbrzymim amfiteatrze zabawy, pląsy i turnieje trwały bez przerwy przez dni trzydzieści. Rozradowane człowieczki, z gałązką paproci, lub liściem dębu, zalotnie zatkniętym za brzeg kaptura, fikały z radości kozły po ulicach podziemnego państwa. Upojony szczęściem Bzik miał wyraz już nie natchnionego, ale wniebowziętego wieszcza. Cnotliwy Ład radował się szczęściem ogółu. Tkliwe serce Puka dawało upust rzewnym łzom. Mruk z wielkiego zachwytu nad Zazulką dopominał się znowu, by ją zamknięto do klatki, z obawy, by nie zginęła. Fik-Mik, przelatujący górą na czarnym kruku, wznosił nieustannie tak wesołe okrzyki, że upojenie jego udzielało się nawet i czarnemu ptakowi, który od czasu do czasu podskakiwał z uciechy jak szalony.
Tylko król Mikrus był smutny. Nareszcie dnia trzydziestego, gdy już wspaniały festyn, wydany w imieniu Zazulki dla całego plemienia Karlików miał się już ku końcowi, król Mikrus wszedł na stołek i zrównawszy się w ten sposób z Zazulką, szepnął:
— Księżniczko Zazulko — pragnę przedstawić ci prośbę, którą możesz przyjąć lub odrzucić. Zazulko, królowo Krasnoludków, czy nie zechciałabyś zostać moją żoną?
Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY.
OŚWIADCZYNY KRÓLA MIKRUSA.