Tkliwość i powaga malowały się na obliczu króla Mikrusa, gdy wymawiał te słowa. I nigdy bardziej jak w tej chwili nie przypominał pięknego i dostojnego pudla.
W odpowiedzi Zazulka pociągnęła go pieszczotliwie za brodę, mówiąc:
— Maleńki królu Mikrusie, jeżeli chcesz być moim mężem na żarty, to nie mam nic przeciwko temu. Ale naprawdę, to żoną twą być nie mogę, bo jak tylko zaczynasz mówić o małżeństwie, zaraz przypomina mi się Szczerogęba, który tam na ziemi, opowiadał mi nieraz takie zabawne historje, że śmiałam się z niego do łez.
Król Mikrus odwrócił głowę, nie dość szybko jednak, by Zazulka nie dojrzała łez, które nagle zabłysły na jego rzęsach. Widząc, że mu nieświadomie wyrządziła przykrość, Zazulka dodała śpiesznie:
— Maleńki królu Mikrusie, wiesz, że cię kocham, jak się kocha maleńkiego króla Mikrusa. I nie powinieneś mi brać za złe, że cię przyrównałam do Szczerogęby, bo Szczerogęba układał bardzo ładne piosnki i byłby nawet przystojny, gdyby nie jego siwe włosy i wielki czerwony nos.
Na to król Mikrus odpowiedział:
— Zazulko, księżniczko Żyznych Pól, królowo i pani nasza, wiedz, że cię kocham i nie tracę nadziei, że na miłość mą odpowiesz miłością, choć zaiste tej nadziei nie żywię, by uczucie twe kiedykolwiek dorównało mojemu. Dziś proszę cię o jedno, — wzamian za miłość, którą ci składam w ofierze, bądź jedynie szczerą ze mną.
— Och, to ci przyrzec mogę, maleńki królu Mikrusie.
— Więc powiedz mi Zazulko, czy kochasz kogo tak mocno, byś pragnęła zostać jego żonę?
— Nie, maleńki królu Mikrusie, tak mocno nie kocham nikogo.
Król Mikrus uśmiechnął się radośnie i ująwszy w rękę czarę pełną wina, dźwięcznym głosem wzniósł zdro-
Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.