Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY.
NADZWYCZAJNA PRZYGODA JANTARKA ZE SREBRNYCH WYBRZEŻY.

Król Mikrus nie śmiał się długo. Kiedy wieczorem układał się na spoczynek, twarz, którą ukrył pod kołdrę, miała znowu wyraz bezbrzeżnego smutku i przygnębienia. Ciągle powracająca myśl o Jantarku ze Srebrnych Wybrzeży, więzionym przez Boginki Wodne, nie dała mu oka zmrużyć przez całą noc. Jakoż o świcie, kiedy Krasnoludki, żyjące w przyjaźni z dziewkami folwarcznemi, śpieszą do stajen, i doją krowy, podczas gdy dziewczęta wysypiają się pod ciepłą pierzyną, król Mikus był już w drodze do studni, zamieszkałej przez starego Wodnika.
— Wodniku — rzekł bez dłuższego wstępu — nie powiedziałeś mi jeszcze, co on tam robi, u tych Boginek Wodnych?
Poczciwy Wodnik spojrzał na króla Mikrusa, jakby podejrzewał, czy królowi nie zabrakło nagle piątej klepki. Niebardzo się jednak przeląkł domniemanego szaleństwa, bo było rzeczą pewną, że gdyby król Mikrus naprawdę zwaryował, to byłby waryatem dowcipnym, uprzejmym, łagodnym i miłym. Szaleństwo Krasnoludków jest równie ciche i łagodne jak ich rozsądek i pełne uroczej fantazyi. Mylił się jednak stary Wodnik. Król Mikrus był zupełnie zdrów na umyśle, o ile wogóle można mówić o zdrowiu umysłowem ludzi zakochanych.