mienił się z zachwytu, wstydu i gniewu, czytając tę cudowną książkę.
— I ja będę rycerzem! — wykrzyknął wreszcie — i ja przebiegnę świat cały od końca do końca i karać będę nikczemnych, a wspomagać uciśnionych w imię honoru i pani serca mego Zazulki, księżniczki Żyznych Pól.
I serce jego wezbrało takim męstwem, że z mieczem obnażonym rzucił się w krużganki Kryształowego Pałacu. Białe postacie Boginek Wodnych umykały przed nim i nikły jak srebrne fale jeziora. Ale królowa nie ulękła się rozjuszonego młodzieńca. Utkwiła w nim tylko chłodne spojrzenie wielkich zielonych źrenic.
Jantar rzucił się ku niej:
— Zdejm czar, którym mnie opętałaś! — krzyknął w największem uniesieniu. — Otwórz mi drogę na ziemię. Chcę walczyć w słońcu, jak walczą rycerze! Chcę wrócić tam na ziemię, by cierpieć, kochać i żyć. Wróć mi prawdziwe życie i prawdziwe światło. Wróć mi cześć rycerską. Inaczej zginiesz niegodna!
Królowa z uśmiechem potrząsnęła głową. Była spokojna i piękna, jak nigdy. Jantar rzucił się na nią i z całej siły ugodził ją w pierś. Ale miecz jego rozprysnął się na drobne cząstki, dotknąwszy świetlanej piersi Królowej Wód.
— Dzieciaku! — rzekła.
I skinąwszy na służbę, rozkazała zamknąć go w lochu położonym poniżej pałacu. Był to wielki lej kryształowy, dokoła którego nieustannie krążyły rekiny, rozwierając raz po raz potworne szczęki zbrojne w potrójne rzędy kończastych zębów. Zdawało się, że najlżejsze ich poruszenie rozbije cienką ścianę, toteż Jantar nie mógł nawet w nocy zmrużyć powiek ani na chwilę.
Podstawa tego dziwnego leja opierała się o skaliste sklepienie najodleglejszej i najmniej uczęszczanej groty państwa Krasnoludków.
Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.