Strona:Anatole France - Wyspa Pingwinów.djvu/347

Ta strona została przepisana.
§ 4

Inne miasta w państwie ucierpiały także wskutek zamieszek i gwałtów, potem ład przywrócono. Wprowadzono reformy do instytucyj; w obyczajach wielkie zaszły zmiany; ale kraj nie przyszedł już do siebie po stracie swej stolicy i nie odzyskał nigdy dawniejszego dobrobytu. Handel, przemysł znikły; cywilizacja, która strony te nad inne ukochała, porzuciła je zupełnie. Stały się jałowe i niezdrowe; grunt, który żywił był tyle miljonów ludzi, był już tylko pustynią. Na wzgórzu fortu Świętego Michała pasły się dzikie konie.
Dnie płynęły, jak źródlane wody; wieki mijały niby krople, spadające z sopli stalaktytów. Myśliwi przyszli polować na niedźwiedzie na wzgórzach zapomnianego miasta; pasterze przywiedli tu swoje stada; rolnicy pchali swoje pługi; ogrodnicy uprawiali sałatę i szczepili grusze w zagrodach. Nie byli bogaci, nie znali sztuk pięknych; latorośl winna i krzaki róż pokrywały ściany ich chat, owcza skóra służyła za odzież dla ich ogorzałych ciał; kobiety ich ubierały się w wełnę własnego przędzenia. Pastuchowie lepili z glinki małe figurki ludzi i zwierząt, lub śpiewali piosnki o dziewczynie, idącej do lasu ze swym kochankiem i o kozach, pasących się przy szumie drzew i szmerze strumyka. Gospodarz gniewał się, że robaki zjadają mu figi; rozmyślał nad zasadzkami, które broniłyby jego