Strona:Anatole France - Wyspa Pingwinów.djvu/40

Ta strona została przepisana.

— Nie — odrzekł Pan.
— Lekarstwo byłoby gorsze od choroby. Gdyby w regułach zbawienia treść przeważała nad formą, byłoby to ruiną kapłaństwa.
— Niestety, o Boże mój — westchnął pokorny Probus— trzeba uwierzyć memu smutnemu doświadczeniu; póki sakramenta ograniczone będą do formuł, sprawiedliwość wiekuista napotykać będzie straszne przeszkody.
— Wiem to lepiej od ciebie — odrzekł Pan.— Spoglądam jednakiem okiem na zagadnienia obecne, które są bardzo trudne, jak i na zagadnienia przyszłe, które zaiste nie są łatwiejsze. I tak mogę wam oznajmić, że gdy słońce jeszcze dwieście czterdzieści razy okrąży ziemię...
— Wzniosłe słowa! — zawołali aniołowie.
— I godne stworzyciela świata — odrzekli prałaci.
— Jest to — rzekł dalej Pan — sposób mówienia zgodny z moją starą kosmogonją, której, bez narażenia swej niezmienności, pozbyć bym się nie mógł. Kiedy więc słońce dwieście czterdzieści razy okrąży ziemię, nie znajdzie się już w Rzymie ani jeden kleryk, znający łacinę. Przy śpiewie litanji w kościołach, wzywani będą święci Orichel, Roguel i Totichel, którzy, jak wiecie, są djabłami, nie aniołami. Wielu złodziei, mając zamiar przystąpić do komunji, a lękając się, by dla odpuszczenia nie byli zmuszeni oddać Kościołowi zrabowane bogactwa, spowiadać się będzie u księży wędrownych, którzy, nie znając