Strona:Ancyporowicz Zenonim - Przysmaczki polskiej kuchni.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

goż samego rodzaju ciastem, — a upiekłszy w piecu, wyrzucić jak babkę na półmisek — a podziękowawszy Bogu za ten wynalazek pożyteczny dla żołądka, podniebienia, ogrodów, pola i stodoły, jeść z tém silnem przekonaniem:

Że kto tak nieje zrobionéj wróbliny,
Ten nigdy smaku nie pozna zwierzyny.

A jeślibyście i taraz jeszcze powiedzieli, że to jest drogo, zanadto, za wiele, — pomimo to wszakże, ze względu na tę okoliczność:

Że człek na świecie, a bez pieniędzy,
Zawsze być musi w biedzie i nędzy, —
Raczcie dać proszę — po jednéj-złotówce,
I to nie później — lecz zaraz — w gotówce.

najniższa sługa
Fruzia.