Strona:Anda Eker - Historja o mokrej Ciotce Słoci i o jasnem Słoneczku Oczku.pdf/10

Ta strona została przepisana.

...Późnym wieczorem wrócił do domu Oleś, który zawsze w tej porze kończył u kolegi wspólne odrabianie lekcyj. Chłopczyk wszedł do ciemnego pokoju i niemało się ździwił, widząc jak to Zosia siedzi przy oknie i melancholijnie, smętnie spuściła jasną główkę. Buzię ma mokrą od łez, oczy wbiła w ziemię i... o zgrozo! — ciemność w pokoju nie przeszkadza jej wcale, nie żal jej lalki-krakowianki bezczynnie siedzącej pod stołem, a gliniane miseczki i dzbanki rozsypane na podłodze nie obchodzą jej ani odrobinę! — Oleś cichutko zaświecił lampkę i podszedł do siostrzyczki. Ale Zosia nie ruszyła się nawet. Wtedy chłopczyk, rozumiejąc, że niełatwa sprawa z nachmurzoną, małą beksą, zabrał się do naklejania swoich najdroższych marek, bo niedawno dostał nowe, prześliczne album. — Teraz na odmianę Zosia mocno się ździwiła. Nie rozumiała raźnego, rześkiego zapału brata; w ogóle nie mogła pojąć, że można się wziąć do jakiejś pracy? Jakże Oleś może, jak gdyby nigdy nic, ochoczo i wesoło nalepiać marki?
A Oleś, który nie spojrzał dotąd w gorzką twarz Ciotki Słoty i nie uległ jej złemu czarowi, z zadowoleniem, z radością układał kolorowe kwadraciki marek w długie, barwne pasma.
„O, popatrz-no, Zosiu! To jest pyszna marka!
Wspaniała! Nadzwyczajna!
Ten Lolek co to, wiesz, ma takie śliczne, rzadkie marki, chciał mi dać za nią trzy rondowe pióra!
A Julek, ten gruby, co ma najładniejszy zbiór w całej klasie, napisał mi liścik dziś, na łacinie, a zgadnij: co w nim było? Zgadza się i chętnie ją wymieni! No, zgadnij jeszcze raz, coby za nią dał? — Cały arkusz z pilotami do wycinania! Aha!