Strona:Anda Eker - Historja o mokrej Ciotce Słoci i o jasnem Słoneczku Oczku.pdf/7

Ta strona została przepisana.

Kiedy wyjdę przed chatynkę
Wnet świat cały w deszczu moknie
Dzieci nudzą się i kłócą
Albo mażą się przy oknie...

Nienadarmo mnie nazwano
Jejmość Pani Ciotka-Słota
Bo mam płaszcz na watalinie
I ubóstwiam chlupot błota.

Chcę przemoczyć świat do nitki
Będzie nudny, zły i brzydki!...“


Jak myślicie, co się dzieje wtedy z sercami dzieci, gdy Ciotka Słota mruczy swoją przykrą, gburowatą piosenkę?
Dzieciom staje się tak ciężko i smutno, jakby im ktoś zgasił w duszyczkach wszystkie blaski, światła i promienie rozdmuchane przez Słoneczne Oczko, jakby się im do serc wsączała powoli lepka, leniwa nuda, ciekąca ze słów Ciotki Słoty... — — A w pokoju czyni się buro i ciemno. — —
— Na dworze chodzi Mrok i prószy w okna popiołem. — —
— Z kątów wyłażą postrzępione cienie, obejmują sprzęty w kosmate ramiona, a potem śzarą chustką zakrywają wszystko. — — — — — — —
— Obrazki na ścianach z lękiem cofają się w ramy i bledną. — — —
— Klomby i bukiety więdną na dywanie, a figurki z porcelany krzywią się kapryśnie. — — — Zegar skrzeczy zardzewiałym, złym głosem: „Deszcz — deszcz — deszcz“. — Na parapet okna spadają ciężkie, szklane krople i rozmnażają się na szybach, jak długo wstrzymywane łzy.