Dzisiejsza Polska jest krajem bez nadziei, i to ją różni od Polski sprzed lat trzech, pięciu, dwudziestu i trzydziestu. Przekonaniu, że system jest zły i że nie da się go naprawić, towarzyszy przekonanie, że nigdy — tzn. w wyobrażalnej przyszłości — nie zostanie zmieniony. I to jest nowość. Nie polityczna, lecz psychologiczna, moralna.
Polska Rzeczpospolita Ludowa — czy, jak ją wpierw nazywano, "demokratyczna" — była od początku podminowana prawie powszechnym poczuciem tymczasowości. Rządzące ekipy zapewniały, że ograniczenia wolności obywatelskich i trudności gospodarcze są przejściowe i wynikają z "obiektywnych" przyczyn. Ludność doświadczająca wciąż na własnej skórze obłędów systemu, żyła w oczekiwaniu, że ekonomia i życie społeczne, mające swą własną, organiczną dynamikę, zreformują się same, gdy znikną zewnętrzne przyczyny zakłócające ich rozwój. Gdy znikną skutki wojny, gdy ustanie zimna wojna, gdy rozwieją się obawy przed nową wojną. Do dziś słyszy się w kolejkach głosy starszych ludzi: jak to możliwe?... tyle lat po wojnie?... W powszechnym przekonaniu, system polityczno-gospodarczy panujący w Polsce był przedłużeniem wojennej tymczasowości. Wojennych trudności i wojennych nadziei.
W tej tymczasowości i w tej nadziei Polacy znajdowali racje życia, źródła optymizmu, rezerwy energii. Kiedyś — myśleliśmy — ZSRR przestanie uważać się za oblężoną twierdzę. Kiedyś przestanie uważać swych satelitów za obronny szaniec. Kiedyś usunie z Polski i NRD swe kolonie wojskowe. Kiedyś przecież musi zająć się porządkowaniem swej gospodarki i wyrównaniem zapóźnień. Kiedyś prawa ekonomii, siły społeczne i duch kultury wezmą tu, w środkowej i wschodniej Europie, górę nad danymi strategii i regułami taktyki. Kiedyś utrzymanie władzy przestanie być dla komunistów absolutnym priorytetem, zechcą się nią podzielić, aby w niej uczestniczyć, i rozpadnie się system polityczny zapewniający zorganizowanej mniejszości bezwzględną władzę nad zdezorganizowaną większością. Nie było w historii powszechnej przykładu takiego obezwładnienia społeczeństw. Ten incydent nie może trwać wiecznie.
Ale trwał niezmiennie i tylko kryzysy na szczytach cen-
- ↑ Prelekcja wygłoszona w lutym 1984 r. u Ojców Pallotynów w Paryżu.