Zbójcy są dramatem aktualnym. Goethe, który wtedy już głosił zupełny koniec ruchu romantycznego, powiedział, że Zbójcy jego zdaniem nie straciły na aktualności i nie stracą jej nawet za pięćdziesiąt lat. „Co napisał młody człowiek, najlepiej będzie przyjmowane przez młodych ludzi. Chociaż świat w zasadzie idzie naprzód w zakresie kultury i dobrego smaku, to młodzież musi przecież zawsze zaczynać od początku i indywidualnie przejść przez epoki kultury światowej.”
Właśnie wtedy w dalekim, sennym Wilnie i w Warszawie sterroryzowanej przez Nowosilcowa, uczono się na gwałt niemieckiego, aby czytać „książki zbójeckie”, o których mówi Gustaw w IV części Dziadów:
One zwichnęły osadę mych skrzydeł
I wyłamały do góry,
Że już nie mogłem na dół skręcić lotu.
„Nie widzę, dlaczego byśmy mieli tak bardzo powstawać przeciwko tym, co nas zgermanizować pragną” — pisał Ksawery Godebski do Franciszka S. Dmochowskiego — kiedyśmy tak długo ślepo zawierzali apostołom francuskiego Parnasu.”
Słowo „zgermanizować” znaczyło wtedy co innego niż dzisiaj. Widmo wolności szło przez Europę przybierając coraz inną barwę i coraz nowym mówiło językiem.