„Je vous prie, mon très cher ami, de venir sur le champ à Berlin...” Wybicki nie ociąga się — pędzi do Berlina, wraca stamtąd z instrukcjami, które przekazuje następnie Polakom w formie odezwy, wydanej w dniu 4 listopada: „Polacy! Napoleon Wielki, niezwyciężony, wchodzi w trzykroć sto tysięcy do Polski. Nie zgłębiajmy tajemnic zamysłów, starajmy się być godnymi jego wspaniałości.” Dwa tygodnie temu będący jeszcze karnym urzędnikiem pruskim, Wybicki dziś nakazał Polakom bezwzględne posłuszeństwo Napoleonowi — niezależnie od jego zamiarów co do Polski; nie cesarz miał, według Wybickiego, zabiegać o względy polityczne Polaków w zamian za pomoc finansową, lecz, przeciwnie, Polacy mieli stać się godni jego wspaniałości. W tym jednym zdaniu swojej odezwy Wybicki zawarł całą bodaj treść polskiego bonapartyzmu.
Zastanawiano się nad nią wielokrotnie. Najpełniej i najpiękniej ujął może to zagadnienie Marceli Handelsman w zakończeniu swojej książki pt. Napoleon i Polska: „Minęły czasy cesarstwa, rozpadło się państwo Napoleona, sam on znikł od dawna, lecz nie zmienił się stosunek do niego narodu polskiego. Osoba jego po śmierci, jak i za życia, nie przestawała być przedmiotem gorącego umiłowania jednych i namiętnej nienawiści drugich... Kiedy szła w świat ukuta na Św. Helenie, a rozrzucona przez bonapartystów legenda oficjalna, żyła swoim życiem odrębnym legenda polska [...] żyła w poezji polskiej, żyła w powieści, a szczytowym jej momentem był Mickiewicz. Mijały lata, zacierało się wspomnienie, legenda nowe przybierała kształty [...] Czy słuszna była ta legenda i gdzie szukać należy źródeł owego trwałego wpływu, niesłabnącego uroku wielkiej postaci...? Dla nas obojętną jest rzeczą, jakim był osobisty stosunek cesarza do Polski i Polaków, czy pragnął on odbudowy Rzeczypospolitej,