ośrodkiem tego kultu. Owi Cypryjczycy, Cyrenejczycy, następnie Paweł, Piotr i Barnaba, tak prawdopodobnie ciągnęli do Antjochji, jak dziś wierni różnych obrządków do Rzymu.
Jeżeli wyobraźnia nasza nie ma być zupełnie jałową, to pielgrzymka Pawła do Antjochji z wieścią o zmartwychwstaniu Pana powinna nam przypomnieć przysłowie o noszeniu sów do Aten.
Nawet obyczajowo moglibyśmy się czuć w owej Antjochji, jak u siebie. W okresie świątecznym na miseczkach lub skorupkach, napełnionych ziemią, siano szybko kiełkujące, wyrastające i więdnące rośliny i zwano to „Ogródkami Adonisa“ (Wiz. 19). Tak u nas do dziś dnia rzeżucha zdobi stoły ze święconem.
Każdego roku, gdy z wiosną na krwawo zabarwiały się wody rzek od ochry gór, z których spływały i równocześnie czerwone zakwitały zawileczniki, szła wieść, że Bóg Adonis przez srogiego dzika został poszarpany i zabity (Wiz. 20). Więc obchodzono nabożnie jego zgon. Niewiasty śpiewały żałośliwe pieśni a ciało jego w postaci figury drewnianej chowano uroczyście. Następnie drugiego, trzeciego a niekiedy czwartego dnia po dniu zgonu rozległa się nagle wieść: Pan żyje, Adonis powstał z martwych! Natenczas dobywano go uroczyście z grobu i unoszono wysoko w górę...
W Egipcie w ten sam sposób odbywało się uroczyście PODNOSZENIE SŁUPA OZYRYSA. W kościele katolickim