rzęcych cechach, Bogi te są już pojęciami oderwanemi, są bardzo uszlachetnione, w piśmiennictwie nader wyidealizowane. Owe cechy zwierzęce są tylko śladem embrjologicznym.
Jeżeli wedle Biblji świat powstał z wielkich wód, z Tehomu, nad którym unosił się Duch Boży, to wedle pojęć babilońskich powstał on z tego, co jest w wodzie, czyli z wielkiej RYBY, którą Marduk przez pół przeciął, z jednej połowy czyniąc ziemię a z drugiej firmament. Babilońskim Pozejdonem jest Bóg Ea. Może jest on identyczny z owym przez Berossusa opisanym Oannesem. Istnieje przypuszczenie, że Jonasz po trzech dniach z wieloryba wychodzący jest odległym podźwiękiem tych wyobrażeń.
W ewangieljach Piotr ukazuje się jako Uczeń Janów. Jezus zwie go: Syn Jony, Bar Jona; brano to dosłownie mniemając, iż ojcem Piotra był Jonasz lub Jan. Ale tu może być mowa tylko o ojcostwie duchowem, o stosunku wyznawcy do wyznawanego. Wyrażenie to i dziś jest w obiegu a nawet w Polsce, wyrażenie a raczej forma wyrażenia. Cóż to są owe „Dzieci Marji”?
Jest za czasów Pawła już taki, który się chce nazywać Synem Jezusa, Bar-Jesus (Dzieje Apost. XIII, 6).
Jeżeli przeto uwzględnimy wspomniane wyżej sprzeczności chronologiczne, następnie powszechność chrztu, dalej wielkie rozszerzenie się „Chrztu Janowego” w ówczesnych trzech częściach świata, iż doprawdy trudno przypuścić, aby jakiś anachoreta nad Jordanem przebywający mógł przy tak prymitywnych środkach komunikacji, jakiemi wtedy ludzkość rozporządzała, tak wielki wpływ wywrzeć, a wreszcie jeżeli uwzględnimy cały materjał mitologiczny, to istnienie człowieka, zwanego Janem Chrzcicielem, wydać się musi więcej niż problematycznem. W tym materjale, którym rozporządzamy, posiada on raczej wszystkie cechy umiejscowionego bóstwa, któremu poezja nadała kształty łudząco cielesne, jak Zeusowi, Atenie, Dyanie, Marsowi i w ogóle wszystkim Bogom, które się kształtowały na plastycznym gruncie Grecji. Hellada, która czciła człowieka, oczyściła z czasem niemal doszczętnie bóstwa swoje z licznych resztek totemistycznych, jednego bodaj Satyra na pamiątkę zostawiając, wreszcie drobnego znaczenia Syreny i t. p. Ale bóstwa
Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/165
Ta strona została przepisana.