cały ten tak piękny mit astralny. A tem samem zbrutalizował DUSZE LUDZKIE.
A jak potężną była siła tej brutalizacji, jak umiał on rzucić sugestję na umysły, jeżeli dziś po kilkunastu wiekach badacz z niesłychanym mozołem odgrzebywać musi prawdę z pod góry popiołów i jeżeli nie to, co kościół mówi, wydaje się fantastycznem ludziom, którzy tej sprawy nie badali, ale — naga, pierwotna, istotna i nader poetyczna prawda?...
Ale i to nie ulega wątpliwości, że cały szereg symbolów chrześcijańskich, tak dziwnych, tak nieraz cudacznych, teraz dopiero ma sens, teraz dopiero zaczyna do nas przemawiać, teraz z cudactwa teologicznego staje się — cudem fantazji!
O, ludzie starożytni bywali niekiedy wielkimi myślicielami.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Między wolem a osłem!
Przypomnijmy sobie stare polskie podanie ludowe, wedle którego w Boże Narodzenie o północy zwierzęta w oborze ludzkiemi głosy ze sobą rozmawiają, jak oślica Bileama. Przypomnijmy sobie starą kolędę: „Wól, osioł, wół, osioł przed nim klękali, bo swego, bo swego pana poznali“, albo drugą, jeszcze bardziej sielską: „A siano i żłobek i bydląt dwoje bawiły (!) pieszczone ciałeczko twoje”...
Dziś wiemy i to, że owe kolędy nie są tworem fantazji ludowej, ale parafjalnej.
Przypomnijmy sobie jeszcze wieczór wigilijny.
Kto z nas, patrząc na choinkę, jarzącą się od światełek niby roju gwiazd, na Żłobek, Dzieciątko, oraz figurki wołu i oślątek, pomyśli, że w tem wszystkiem jest odbicie wielkiego misterjum przestworów? Że do tego pokoju, pełnego radości i śmiechu dziatwy, zaklęty został cały Zodjak? Że cząstka astralnej nieśmiertelności przejawia się w tych figurkach żłobków i bydlątek, tak niezgrabnie ciosanych i tak silnie lakierowanych?
Człowiek myślący, patrząc na to, zapytuje:
— Synu Legendy! Czy ty wiesz, co posiadasz, a rzekomo wiedząc, czy ty to choć trochę rozumiesz?