ŹNIĄT. Wynika to z całej prastarej tradycji kanaańsko-babilońskiej, więc z kultu Dagona (Wiz. 37) i Oannesa (Wiz. 38).
Łukasz musiał to wiedzieć. Dlatego prawdopodobnie stworzył cały swój systemat astralny. Dlatego też prawdopodobnie AKCENTUJE ową TABLICZKĘ w ręku Zacharjasza, tabliczkę astralną, jaką też sam, pisząc, miał niezawodnie przed sobą, i jaką my, starając się go odgadnąć, musieliśmy sobie uczynić.
Ale nad Janem i Jezusem jest BÓG NAJWYŻSZY. Dlaczegóźby JEDYNY miał zwać się NAJWYŻSZYM, gdyby nie było rzeczywiście GRADACJI?
Jezus Księżyc, jak się narodził, tak też i umiera w okolicy znaku Bliźniąt. Jeżeli tedy Keim obliczył, że Jezus właściwie umarł w roku 35, to niebardzo się pomylił, tylko o rok, gdyż astralnie trzy razy po dwunastu latach Księżyc i Słońce znajdą się podczas wiosennego przesilenia znowu w tej samej konstelacji Bliźniąt.
Około astralnego GROBU Jezusa stają „DWAJ mężowie w szatach świetnych”, gwiazdy, czyli, mówiąc językiem astralnym Starożytnego Wschodu, dwaj Aniołowie, czyli wedle zodjaku ogólnego: Kastor i Polluks.
Zatrwożone niewiasty spoglądają w stronę GROBU. Ale już go tam niema.
I oto na „sześćdziesiąt stajów od Jeruzalem”, czyli w odległości 60° od Domu Kapłana, postrzegli go i znowu „dwaj z nich”. Tu, jak u Babilończyków, jest więcej gwiazdnych Bliźniąt.
Zrazu go nie poznali, tak był niepozorny w światłości dnia. Aż gdy „dzień się nachylił” i siedli z nim u stołu, poznali go po ŁAMANIU CHLEBA.
Poznali go, że nie jest gwiazdą, ale księżycem na młodziku.
Tak też on, Chleb-Księżyc Starożytności, ciągle do dnia dzisiejszego łamie się na kwadry i gdy „dzień się nachyli”, podaje siebie dążącej omackiem w cieniach nocy ludzkości.