gwiazdę, uradowali się radością bardzo wielką. I wszedłszy w dom, naleźli dziecię z Marją.”
Ustęp ten można rozumieć tylko astralnie, inaczej będzie poprostu bez sensu, albowiem trudno przypuścić, aby ówcześni pisarze tej miary tak sobie owe zdarzenia wyobrażali, jak nasi kolędnicy, wedle których „gwiazda” zatrzymuje się nad „stajenką”.
Mędrcy otrzymują ostrzeżenie we śnie, aby nie wracali się do Heroda, toteż inną drogą dążą do krainy swojej. I znowu we śnie Anioł każę Józefowi wraz z dziecięciem i jego matką uchodzić do Egiptu, co też Józef czyni NOCĄ. Rozgniewany Herod pobił wszystkie dzieci, które były w Betleem i po wszystkich granicach jego, ode dwu lat i niżej, według czasu, którego się był wypytał od magów. A gdy umarł, wtedy Józef znowu otrzymał we śnie wskazówkę aby wracał, albowiem pomarli ci, którzy duszy dziecięcej szukali.
Nie para bliźniąt tu występuje do współdziałania, ale para wrogów śmiertelnych, z których jeden jest potężny i zniszczenie dokoła siejący, drugi zaś słaby i mogący żyć jedynie w oddaleniu od tamtego.
Pod względem mitologicznym mamy tu zatem temat popularny na całym Wschodzie Starożytnym, wedle którego ojcowie godzą na synów, przyczem ojcostwo jest pojęte jako władza. Tak godzi Set na Ozyrysa, Kronos na Zeusa i t. p. Król Herod zatrwożył się, że mu wyrasta pod bokiem nowy pretendent jako „król żydowski”.
Kto wie, czy umiejscowienie mitu w czasach Heroda nie jest wyrazem poważnych czynników tradycyjnych. Herod już za życia bał się o tron, na tle tych obaw wytworzyło się istne piekło intryg i onych intryg wyławiań. Szalejąc, własnych synów na śmierć skazywał. Końcowe rozdziały księgi pierwszej „Dziejów wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom” Józefa Flawjusza, w których historyk żydowski opisuje panujące na dworze Heroda Wielkiego stosunki, przejmują grozą jeszcze dzisiejszego czytelnika, czyli po 2000 lat. Gdy Herod umarł, wystąpiły całe szeregi pretendentów, spieszyły do Rzymu, snuły intrygi. Państwo żydowskie zwolna chyli się ku upadkowi 1 popada w anarchję. Herod wyrósł niemal na mitycznego
Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/259
Ta strona została przepisana.