Już w kulcie Mitry spotykamy nazwy „kruki”, „lwy”. Pomniki pokazują nawet ich lwie i krucze kostjumy. Jak ten sposób myślenia tkwi głęboko w duszy ludzkości, dowodzi Wolne Mularstwo, które, uczyniwszy z Boga Wielkiego Architekta, stworzyło dla stowarzyszonych symboliczne stopnie Uczniów, Czeladników i Mistrzów.
Cała historja totemizmu popiera taki pogląd. Wyznawcy Niedźwiedzia są Niedźwiedziami, Jelenia Jeleniami, Orła Orłami, Lwa Lwami, Węgorza Węgorzami. Do dziś dnia kapłani chrześcijańcy nazywają się pasterzami a wierni trzodą. Dziś ma to już tylko znaczenie przenośne a nie rytualne, ale przenośnia nie jest wcale przypadkowa, gdyż totemem ich bóstwa jest Baranek.
Kto przeto wie, czy ongi ewangieliczni wyznawcy Ryby nie zwali się poprostu Rybami. A komu Kult Ryby wydałby się dziwnym, ten niech przeczyta u Tylora (Cywilizacja pierwotna II, 24), jak „owa haja w Bonny przypływa codzień do brzegu, aby się przekonać, czy przygotowano dla niej ofiarę ludzką”.