Pielgrzym polski, dotykając stopą świętej ziemi palestyńskiej, doznaje głębokiego wzruszenia. Zdaje mu się, że „wraca na młodości kraje“. Ukazują mu pole, na którem pastuszkowie otrzymali od Aniołów pierwszą wiadomość o narodzeniu się zbawiciela świata; więc rozbrzmiewają mu w duszy kolędy, które słyszał i śpiewał w dzieciństwie. Jedzie do Betleem, wchodzi do Groty Narodzenia; przypomina sobie tedy wieczory wigilijne ubiegłej młodości, kiedy wraz z rodzeństwem wypatrywał na niebie pierwszej gwiazdki, a potem rozlegał się dzwonek, biegną: choinka, tyle świeczek, stajenka, wielka gwiazda z tektury i złotym oblepionia papierem... Kroczy w Jerozolimie Drogą Krzyżową; stają mu przed oczami nabożeństwa pasyjne i słyszy w duszy owe przejmujące jęki pieśni ludu „Któryś za nas cierpiał rany“, śpiewanej w pomroce kościelnej przy żółtem świetle gromnicy, w wielkim lichtarzu na podłodze ustawionej w głowach rozłożonego krucyfiksu, na który chylą się kolejno fantastyczne cienie chłopów, by całować ręce i nogi Ukrzyżowanego. Wstępuje na uroczą Górę Oliwną, staje na miejscu, skąd on, z martwych powstały, uniósł się w niebo; lekki wietrzyk, wiejący od morza, niesie mu melodję wielkanocnego „aleluja“. Płynie błękitami Jeziora Genezaretańskiego; zdaje mu się, że ujrzy w dali na wodnem Przestworzu jasną postać tego, który zażegnywał burze i któremu znakiem on sam pospiesznie się żegnał, powtarzając „A sło-
Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/35
Ta strona została przepisana.
2. PSYCHOLOGJA TRADYCJI EWANGIELICZNEJ.