tylko polskie sprawy obchodzą, aczkolwiek o Jezusie katolickim wszystko za księżmi powtarza. Pomijam fakt, że Jezus żydowski zrósł się aż nadto ze sprawami polskiemi; ale w wielu wypadkach czysto polskich spraw nie można zrozumieć bez uprzedniego zbadania tej szczególnej postaci pojęciowej. Jeżeli bowiem Łazarzem pergaminowym, czekającym wskrzeszenia naukowego, była Biblja a w szczególności Ewangielje, to dla Polaka pod względem mistycznym, biblijnym, kabalistycznym a nawet astralnym są np. jeszcze poniekąd „Dziady“ Mickiewiczowskie wskutek tego, że krytycy i historycy literatury polskiej nietylko nie zajmowali się orjentalistyką, ale wprost ją lekceważyli. Można było wraz z Tarnowskim od biedy powiedzieć, że „rachować litery w nazwiskach, mnożyć różne cyfry, żeby dojść do czterdziestu czterech, próbować kabalistycznych rachunków, to dziecinne naciąganie“ (Hist. Liter. Pol. I, 19), ale nie uchodziło wraz z nim nie wiedzieć, iż Mickiewicz posłużył się METODĄ „gematrji“, czyli sztuką obliczania liczbowej wartości słów, należało zająć się tem, co to jest „middah“, czyli aforyzm liczbowy, gdy się natykało na zwroty „ma trzy oblicza“, „on ma trzy czoła“, „podnóżkiem jego są trzy stolice“, trzeba było wytłomaczyć publiczności, skąd wzięło się wyrażenie „jasną duszę nieśmy w niebo TRZECIE“ i t. p. Krytyka nasza nigdy nie zorjentuje się naukowo w „Dziadach“, dopóki będzie brała za INDYWIDUALNE KONCEPCJE Mickiewicza to, co było u niego, że się tak wyrażę, orjentalną KULTURĄ literacko-filozoficzną. Wychodzenie duszy z ciała podczas snu (Ewy, Senatora) jest dotąd żydom znane, gdyż co rano zaraz po przebudzeniu modlą się: „Elohaj neszomo szenosato bekirbi“, „Dziękuję ci, Boże, żeś pozwolił mej duszy wrócić do ciała“. Chcę się jasno wytłomaczyć: nie o to chodzi, CO wyraża „czterdzieści cztery“, ale co to jest za FORMA myślenia i pisania; nie o to chodzi, czy się wierzy lub nie wierzy, że człowiek ma duszę i że ta dusza na noc z ciała wychodzi, ale jak się przedstawia historja tych pojęć i jakie stanowisko w tej historji zajmują „Dziady“. Można wierzyć lub nie wierzyć w kolumny dobrych i złych duchów, zmagających się ze sobą o wpływ na samotnego więźnia, ale nie spełnia się swego zadania naukowego i profesorskiego, jeżeli się nie umie wykazać, jakiemi drogami wyobrażenia te doszły do Mickiewicza. Może nasi badacze i miłośnicy literatury, którzy tak skrzętnie unikają wszystkiego nowoczesnego τὰ περὶ τοῦ Ἰησοῦ, zrozumieją wreszcie, iż tem samem unikali zbadania wielu podstawowych rzeczy τὰ περὶ τοῦ Ἀδάμ[1].
- ↑ „Co się tknie Jezusa“, „co się tknie Adama“, które to imię ze względu na swe pochodzenie dałoby jeszcze zwrot „co się tknie... człowieka“.