dni Jana Chrzciciela, byłby z nad brzegów Jordanu wraz z nim wołał: „Prostujcie drogę Pańską!“
Cała jego psychologja tak się ukształtowała, iż w perspektywie dziejowej ZAPOWIEDZIANE ZDARZENIA wyobrażał sobie jak jakieś misterjum, które, ułożone w niebie przez wyroki niezbadane, zostało następnie na ziemi tylko odegrane przez wyznaczonych z góry aktorów a rzeczą widzów było jedynie zorjentować się natychmiast w treści świętej onego misterjum i następnie przeżywać je co roku na Boże Narodzenie, Wielkanoc, Zielone Świątki i Wniebowstąpienie. Ludzie dobrzy, poddający się kornie natchnieniom bożym, odrazu wiedzieli, co czynić; ludzie źli i zaślepieni, mając oczy, nie widzieli, i mając uszy, nie słyszeli. Naiwność takiego poglądu na dzieje jest właściwa nietylko umysłom dziecięcym, ale niezliczonym pokoleniom nawet ludzi światłych, lecz wychowanych w poetycznej legendowości tak zwanego obyczaju patryarchalnego. Pogląd ten strzelał daleko po za ramy zdarzeń ewangielicznych, sięgał w epoki Starego Testamentu, w zaranie świata, w chaos, aż do twórczego „Stań się!“ Ludzie tej psychologji, znalazłszy się w dziewiętnastem stuleciu, słuchali o teorji ewolucji i zmienności gatunków nie jak o postrzeżeniu naukowem, ale jak o próbie katastrofy, mającej niby mgłę złudną rozwiać ich legendę, obalić ich obyczaj, podeptać ich najświętsze uczucia...
Ich legendę?!?
Dopiero wtedy opatrzyli się, iż rzeczywiście sami pogrążeni byli w chrześcijaństwie jak w pięknej legendzie. Że sami nowe legendy wytwarzali i rozpowszechniali z lubością. Że Prócz twórczości ludowej pojawiła się twórczość artystyczna. Że poeci i malarze przy każdej niemal sposobności podsuwali im utwory, będące nowemi przejawami owej legendy. Że uległa ona prawu modernizacji w miarę zmiany pojęć, obyczajów i kostjumów. Że właściwie nawet nie wiedzą, w jakim języku Dobra Nowina została spisana i czy są jakie rękopisy, należycie uwierzytelnione, z których czerpali drukarze od czasów Gutenberga.
I wtedy nastąpił przewrót.
Przenigdy! To wszystko nie może być legendą. To jest
Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/37
Ta strona została przepisana.