śladuje Chrześcijan. Zaledwie się przemienił w chrześcijańskiego Pawła, już czytamy o nim: „Naleźliśmy tego człowieka zaraźliwego i wzbudzającego rozruchy wszystkim Żydom po wszystkim świecie i wodza rozruchu sekty Nazareńczyków (Dzieje Apost. XXIV, 5). Za panowania cezara Klaudjusza znowu w Rzymie wybuchają tumulty przez Chrześcijan wzniecane o Chrystusa. Za Nerona wprawdzie miasta nie spalili, jak to uczciwie zaświadcza Tacyt, ale znowu wszystkim dali się we znaki. A może to fałsz? Bynajmniej. Rzymianie nader trafnie odgadli ducha nowej sekty. Niebawem miała ona zniszczyć wszystkie inne formacje, zawładnąć państwem, zburzyć starą cywilizację, pogrzebać naukę. Chrześcijaństwo chwyciwszy pełną władzę nad stosunkami, przez okrągłe tysiąc lat trzęsło światem, wypełniając dziejami swemi całe średniowiecze, cofając wstecz całą cywilizację, nie dając się niczemu rozminąć, tłumiąc natomiast wszelki opór mieczem, stosem i interdyktem. Władcy oporni w worku pokutników po trzy dni stać musieli u bram Namiestnika Chrystusowego, błagając przebaczenia, uczeni za wyniki swych badań szli na śmierć w płomieniach, kacerze na długich łańcuchach tańczyć musieli dokoła ognisk okropny taniec śmierci, inkwizycja cały genjusz ludzkości w kamiennym chciała utrzymać zastoju. Ten chrześcijański „vulgus”, który dorwał się do władzy, był istotnie „nieprzyjacielem rodzaju ludzkiego”. To zaświadcza historyk Tacyt, ale nie to, że istniał człowiek Jezus i że został przez prokuratora Piłata za panowania Tyberjusza na śmierć skazany. Zaświadcza, iż „vulgus” to mówił, ale nie zaświadcza, iż posiadano w tej sprawie wiadomość urzędową. Gdy chodzi o prawo ewolucji, chrześcijaństwo nie wierzy namacalnym dowodom naukowym; ale gdy chodzi o istnienie Jezusa, chwyta się rozpaczliwie Tacyta, wybiera z niego to, co mu jest wygodne, nie dowód, ale pozór dowodu, czyni to bezkrytycznie, naiwnie, niemetodycznie, uczeni zaś przez wieki nie mają odwagi zaprzeczyć temu, lub wreszcie sami poczynają — źle widzieć.
Do jakiego stopnia śród rzymskich historyków bałamutne o Jezusie krążyły wieści, wykazuje następny i bodaj ostatni świadek a mianowicie Swetonjusz, który również mniej więcej
Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/99
Ta strona została przepisana.