ców i konserwatystów. Postęp wcale nie ma obowiązku odpowiadać za przeszłość Brzozowskiego. Niech on sam za nią odpowiada. Możemy cenić zdolności Brzozowskiego, ale nie mamy żadnego „obowiązku“ iść z nim w jednym szeregu. A cóż u licha ciężkiego! Czy każdy oskarżony o zdradę (i to już drugi raz!) będzie miał prawo wołać: ludzie tylko za to mnie prześladują, że jestem postępowcem!... Czyście, panowie, jak wtedy młodzież lwowska, stracili przytomność???
A jeżeli Brzozowski zwalczał w swych pracach i przemówieniach konserwatystów i narodowych demokratów, jeżeli głosił szczytne hasła postępu, cywilizacji, doskonalszej etyki, jeżeli narzucał się jako przodownik i jeżeli wreszcie tak jest utalentowany i światły, jak to głos niemal powszechny stwierdza, to do tem surowszej należy go pociągnąć odpowiedzialności. Strzeżmy się, aby konserwatyści i narodowi demokraci nie powiedzieli, iż tylko w ich sferach domagamy się, by stosowana była maksyma Seneki, a u nas mogą czyny ze słowami na wspak chodzić. Raczej przeciwnie: u nas bardziej, niż gdzieindziej, ta zasada obowiązuje.