Strona:Andrzej Niemojewski - Tajemnice hierarchii rzymskiej.djvu/35

Ta strona została przepisana.

rozterki wewnętrzne naruszyły fundamenty moralne ustroju społecznego. Sfery kierownicze chciały naród dźwignąć i może w Sokratesie widziały jednego ze zbawców moralnych ojczyzny. Może chciały otoczyć go większym blaskiem — może to one zamówiły wyrok. — Dzieje się jednak szczególnego rodzaju tragedya. Sokrates nie może ślepo uwierzyć wyroczni. Szuka mędrszych od siebie, obrażał tym sposobem ludzi, a między innymi ukrytych swoich protektorów. Ci, mszcząc się, podsunęli oskarżycieli...
A Sokrates przed sądem mówił: Tak, szukałem mędrszych od siebie i dzięki temu zbudziłem przeciwko sobie wiele nienawiści. Wreszcie przekonałem się, że chyba istotnie byłem najmędrszym. Bo gdy wszyscy tak głęboko wierzyli w swą mądrość, ja jeden spostrzegłem ułomności mego rozumu...
Ale Meletosie, powiadasz, że stary Sokrates demoralizował młodzież. Przybliż no się i powiedz, kto u nas zajmował się moralizowaniem młodzieży.
— Wszyscy.
— Jakto wszyscy? Czy i ci sędziowie, zebrani tu w liczbie pięciuset?
— Rozumie się, że i oni — odpowiedział Meletos, schlebiając sędziom, którzy na to byli bardzo wrażliwi.
Sokrates uśmiechnął się i pytał dalej:
— A powiedz mi, zacny Meletosie, czy konia także ujeżdżać może każdy, czy też wprawny ujeżdżacz?
— Nie, tylko wprawny ujeżdżacz — odpowiada żywo Meletos.
— Więc konia wytrawny ujeżdżacz, a człowieka pierwszy lepszy z brzega? żartujesz chyba Meletosie ze mnie i z sędziów.
Wcale nie dbał o to, że temi słowami zadrasnął ambicye wszystkich ojców rodzin, wszystkich miejskich patryarchów, którzy przecież w stosunku do swoich synów uważali się za delfickie wyrocznie....