Jaze on tak lezàł, a świńsko mu owies cýsto piéknie ozesuło i zjadło — haj.
I co sie nie robi, przýséł kumoter jego i poddźwignàn go i cięsko nie leko mu napedziàł, co uwierzył, ze zýje — haj.
Ale kie du domu przyńdzie, co sie téz ta — prosem piéknie — robiéło — haj.
Babsko miał wielgie i tęgie, jużci taka hłopa owłàdze.
Milońskik biéda zjadła, aj zjadła, namocyła powróz. Trzý dni sie mocył.
A pote kie ś nim nie zacnie młócić, to sie — prosem piéknie — cudecki robiéło — haj.
Zbiéła go cýsto, piéknie do imentu.
— Ino ty hłopié bzdur bàb słuhoj, to ci wse źle wyńdzie — haj.
— Jedna ci nagàda bzdur, a drugà cie za to pote rozumu naucý.
Ono, prosem piéknie wasyk miłości, było za co bić — haj, bo coby hłopu świnia potargała worek i siàcie ś niego ozesuła, to barzo nie piéknie — haj.
Jà tak uwazujem, ze kaby ta bàba mogła wiedzieć o śmierzci.
Dàwniéj to moze wiedziały, ale one byłý carownice — haj.
Hłop, to prosem piéknie wasyk miłości, wse na babskim rozumie źle wyńdzie — haj.
Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.