Sablik juz pozdrowiàł,
To się go boicie.
Podobno go dobrze pokłóto nożami, bo długo nie mógł się z ran wylizać. O tem jednak nic nie wspominał, widocznie się wstydził. Gdy atoli wyzdrowiał, sam strach przed jego imieniem pędził Liptaków do swej Liptowskiej doliny.
Nie jedną myśl i czyn chował przed ludźmi, spiewając:
Oj, Sabała zaśpiéwàł,
Oj, Krzywań mu odpedziàł,
Bo o jego sprawie
Nik inny nie wiedziàł.
Gdy mu się już sprzykrzyło granie i śpiewanie, wodził oczyma po obecnych przy nim. Kreślił rękami i słowami tło do obrazu, który miał słuchaczom przedstawić.
Później jednak podjął napowrót złożony na podstawce strun smyczek, popróbował strun i począł grać znowu w szybszem tępie. Smagał struny nielitościwie, przyśpiewując sobie:
[Melodya Nr. 3]
Starej babie przy boku
Lezàł djaboł w potoku,
Nie wiém cý spał,