oddał wszystkich swoich uczuć na lichym instrumęcie, który »sprzętem« nazywał, dośpiewał sobie reszty z fantazyi.
Nie można mu było podczas grania, lub śpiewania przeszkadzać; nie wiele zresztą słyszał, tak był swoją melodyą zajęty.
Obejść się bez gry i śpiewu nie mógł, bo go to bardzo »ciesyło«
Grał na skrzypcach podłużnych, zwanych u górali, jak z resztą każde skrzypce, »gęślami« albo »złóbcokami«. Miały one tylko 67 ctm. długości, a 12 szerokości. Na nich rozpięte 4 struny, nastrojone kwintami.
Ton ich naturalnie ostry i szorstki. Wyrób to domowy, a rozpowszechniony dawniej na całem Podhalu.
Często spotykały starego grajka docinki ze strony gości, z powodu prymitywnego skonstruowania tego instrumentu.
Sabała podawał wtedy grzecznie skrzypeczki i mówił:
— Nycies, nycies — prosem piéknie — niekze weznom i grajom. Oni ta lepiéj umiom, bo z ksiązki, a jà se ta ino z głowy — haj.
— Ja ta ino telo umiem, co drudzý potraciéli — haj. Nycies.
Inaczej było, gdy się który z górali odważył
Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.